Cześć, witam wszystkich serdecznie na tym blogu i zapraszam do czytania i komentowania.
Juliet
--------------------------------------
Zachodzące słońce oświetliło zgrabne ciało sześcioletniej blondynki rozłożonej na dawno nie koszonym trawniku. Oczy miała zamknięte, a bladymi palcami skubała leniwie źdźbło trawy. Jej zwiewna, biała sukienka do kolana wyglądała jak dopiero co wyjęta z wystawy, a delikatne, bose stopy ginęły wśród zieleni traw.
W miarę jak blask rozświetlający jej skórę ginął, tak ona zdawała się tonąć we wszech ogarniającej i bezbrzeżnej ciemności. Gdy ostatni promień światła schował się za budynkami pobliskiego miasteczka, dziewczyna rozwarła powieki ukazując błękitne, oczy. Jej twarz wykrzywił delikatny uśmiech. Zgrabnie podniosła się z ziemi i otrzepała sukienkę.
Znajdowała się na opuszczonej i oddalonej nieco od reszty zabudowań, posesji. Podeszła do spruchniałego płotu i przez jedną z luźniejszych desek wkroczyła na zarośniętą ścieżkę. W połowie drogi do głównej uliczki, odwróciła się i smutnym spojrzeniem zmierzyła podupadłą dziś, willę.
Szła przez miasteczko nie zwarzając ani na bose stopy, które wywoływały w przechodnich mieszane uczucia, ani na dość późną porę.
Postanowiła pójść na skróty przez park znajdujący się w centrum Doliny Godryka. Po pewnym czasie usłyszała za sobą tupot kilku par butów. Odwróciła się lecz niczego nie zauważyła, postanowiła iść dalej. Po kilku krokach przed nią znalazło się dwuch groźnie wyglądających chłopców. Wystraszona próbowala się wrócić, ale tam też był chłopiec.
-Proszę, proszę, proszę. - Zaczął najwyższy z chłopców, powoli się przysuwając w jej kierunku. - Panna Ariana Dumbledore we własnej osobie.
-Czego ode mnie chcecie? - głos jej zadrżał.
-Pokaż nam swoje sztuczki, wiedźmo.
-Jak mnie nazwałeś? - Wystraszyła się.
-Wiemy że jesteś dziwolągiem. Pokaż nam jakieś małe czaru maru. - Zaśmiał się drugi chłopak.
-Ja, ja nie umiem. - Załkała, to co wcześniej widzieli musiała zrobić nie umyślnie.
-Pokaż sztuczki bo będziemy nie mili. - Warknął pierwszy.
-Ale ja naprawdę nie wiem jak to zrobić. - łzy pociekły jej po poliku.
-Nie kłam. - Wysyczał trzeci, czarnowłosy chłopak.
Ariana ze wszystkich sił starała się coś zrobić, ale na marne. Nie miała ani różdżki, ani odpowiedniej wiedzy. Chłopcy uznali że dziewczyna ich oszukuje. Najwyższy z nich złapał ją boleśnie za włosy i przewrócił na ziemie podczas gdy reszta z uśmiechem na twarzy patrzyła jak ją kopie.
Zostawili ją całą zakrwawioną i nieprzytomną, odnaleziono ją dopiero nad rankiem następnego dnia. Od tamtej pory nic nie wyglądało tak samo. Jej ojciec trafił do Azkabanu za zemstę jaką dokonał na jej oprawcach, a ona zamknęła się w sobie. Co jakiś czas dostawała ataków, wybuchów magii, jeden z silniejszych zabił jej matkę. Ona sama umarła gdy miała 14 lat, podczas gdy jej bracia i Gellert Grindelwald okropnie się pokłócili. Zaczęli walczyć na różdżki, nikt nigdy się nie dowiedział kto trafił Arianę.
I tak właśnie zginęła dziewczynka która miała szansę być jedną z najpotężniejszych czarownic. Już w wieku sześciu lat wykazywała niezwykłe zdolności magiczne, które jak się okazało nie pozwoliły jej umrzeć lecz czekać, aż od jej do mniemanej śmierci minie 95 lat. Ariana zjawia się w Hogwarcie rok po powrocie zza grobu, czyli na końcu tomu "Harry Potter i Zakon Feniksa" zmiana w tej części polega u mnie na tym, że Syriusz nie ginie. Ta opowieść całkowicie wykreśla dwie ostatnie książki J.K.Rowling, a mianowicie "Książe Półkrwi" i "Insygnia Śmierci"...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz