Pierwszy września zblirzał się nieubłaganie, do rozpoczęcia swojego pierwszego i jednocześnie szustego roku w Hogwarcie, Arianie zostało siedem dni. Z niecierpliwością czekała na coś co powinna zrobić już bardzo dawno temu.
Obudziła się dość wcześnie, ubrała i umyła. Poczekała jeszcze na dziewczyny i razem zeszły na śniadanie. W kuchni siedział już Syriusz oraz Molly.
-O, co tak wcześnie? - Zapytała kobieta. - Jak się spało? - Ostatnie pytanie skierowane było do Ariany.
-Dobrze, dziękuje. - Odpowiedziała nie spuszczając wzroku z Syriusza. - Myślałam że jesteś starszy. - Wyznała.
-Miałem mały wypadek w ministerstwie. - Uśmiechnął się zawadiacko.
Żeczywiście, wyglądał jakby miał nie całe dwadzieścia lat. Jego długa grzywka nonszalancko opadała na czoło a czarne oczy przeszywały na wskroś. Ariana momentalnie spuściła wzrok a jej bladą twarz pokryły lekkie rumieńce.
-Siadajcie i jedzcie. - Nakazała Molly stawiając przed nimi talerze.
Blondynka grzecznie wykonała polecenie i zajęła wskazane miejsce przed Syriuszem. Wszyscy zjedli śniadanie przygotowane przez panią Weasly. Dziś nie było nawet jednej czwartej osób co wczoraj, w połowie jedzenia dołączyli do nich chłopcy. Łapa zjadł pierwszy i wyszedł z kuchni. Ariana przełknęła ostatni kęs i podziękowała za posiłek. Wyszła z kuchni i skierowała swe kroki na górę. Nim stanęła na pierwszym stopniu, ktoś zastąpił jej drogę.
-Będę tak łaskawy i pokażę ci Londyn. - Syriusz stał nonszalancko oparty o ścianę i lustrował ją wzrokiem. - Może nawet kupimy ci różdżkę.
-Kto powiedział że się zgodziłam? - Udała oburzenie.
-Mnie się nie odmawia. - Uśmiechnął się w iście huncwocki sposób.
-Wolała bym przebywać w towarzystwie wyższych lotów. - Posłała mu wyzywające spojrzenie.
-Niby taka grzeczniutka, a jednak bezczelna. - Syriusz pokręcił głową z dezaprobatą. - Co się dzieje z tą dzisiejszą młodzieżą.
Jeszcze wymienili poważne spojrzenia i wybuchli śmiechem, przez co płachta z portretu pani Black spadła. Po domu rozeszły się straszne krzyki.
-Szumowiny! Wredne szlamy, plugawią dom moich przodków! - Wrzeszczał portret.
Z kuchni wybiegła zdenerwowana Molly.
-Co tu się dzieje?! Syriusz? - Spojrzała na niego znacząco.
-Nędzne charchłaki!
-Dlaczego ja?
-Zdrajcy krwi!
-Dobrze wiesz dlaczego! Wiedziałam, że to będzie zły pomysł, żebyś pilnował Arianę! I ty masz być za nią odpowiedzialny! - Molly przekrzykiwała panią Black przez co jazgot był nie do wytrzymania. - Cicho! - Krzyknęła w stronę obrazu.
Syriusz wyciągnął różdżkę i ponownie zawiesił na portrecie płachtę, krzyki momentalnie ucichły, a przynajmniej jedne.
-Ty się do tego nie nadajesz! Ją powinien chronić wykwalifikowany auror!
-Więc według ciebie nie umniem walczyć?! - Zdenerwował się Black.
-Według mnie nie umiesz się zachować!
-Dosyć! - Krzyknęła zdenerwowana Ariana. - Syriusz chodź już po tą różdżkę.
Blondynka zaczęła iść w stronę drzwi, dopiero teraz zauważyła że tą scene oglądali wszyscy co tu mieszkają. Wyszła na zewnątrz i z westchnieniem przyjęła dobrą pogodę. Po kilku krokach obok niej znalazł się Syriusz.
-Zawsze się tak gryziecie? - Zapytała spoglądając na niego nieśmiało.
-Teraz to jesteś grzeczna. - Łapa pokręcił głową z udawanym smutkiem.
-Mam wachania nastrojów. - Na twarz weszły jej urocze rumieńce.
Przeszli w milczeniu niemal połowę drogi gdy Ariana zdecydowała się zadać mu najbardziej nurtujące pytanie.
-Kto to Voldemort? - Syriusz stanął jak wryty i spojrzał jej prosto w oczy. - Przepraszam, że pytam, ale z tego co wiem, to urodziłam się długo przed nim.
-Jest tak zły, że nawet nie mogę nazwać go człowiekiem. - Zaczął i jednocześnie ruszył dalej. - Przewodzi mordercami którzy każą siebie zwać śmierciożercami. Podczas jego panowania zginęło mnustwo mugoli i mugolaków, oraz czarodzieji którzy śmieli stanąć mu na drodze do władzy. Jednymi z nich byli moi najlepsi przyjaciele i rodzice Harry'ego. On pragnął go zabić, ale coś nie wyszło i klątwa odbiła się od dzieciątka. Voldemort jednak nie zginął, cały czas się czaił aż odzyskał siły by zaatakować ponownie.
-Wybacz, ale nie potrafię sobie wyobrazić tyle zła, gniewu i przemocy w jednej osobie.
-Bo to nie jest naturalne. Gdyby był człowiekiem nie robiłby tego co robi. Dokończymy później tę rozmowe, tu nie jest bezpiecznie mówić o takich rzeczach...
zapraszam jeśli chciała byś zwiastun do opowiadania : http://pinksaw-zwiastuny.blogspot.com
OdpowiedzUsuń