środa, 28 maja 2014

Rozdział 6

Już po dwóch tygodniach w szkole stała się lubiana wśród Ślizgonów. Jak podpowiedział jej Voldemort starała się wejść w łaski Slughorna, już po pierwszej lekcji zdobyła główną nagrodę, a mianowicie Felix Flicis. Nie miała książek podobnie jak Harry i Ron, więc kiedy zauważyli, że w szafce są tylko dwa egzemplarze postanowili odstąpić jej jeden. Sama zaoferowała, że weźmie ten poniszczony, bo ich i tak musi starczyć na nich dwóch. Nie wiedziała jakiego miała wtedy farta.

Na każdej lekcji siedziała z Astorią Greengrass, wysoką brunetką o zielonych oczach. Należała także do klubu ślimaka, a większość wolnego czasu spędzała w bibliotece na studiowaniu przeróżnych ksiąg. Niestety większość z nich przestudiowała z nudów jeszcze przed śmiercią, a część przeczytała w wakacje. Zostało więc jej jeszcze tylko kilkadziesiąt egzemplarzy. Coraz częściej przyłapywała się na tęsknym zerkaniu w stronę działu ksiąg zakazanych.

Nie wiedziała kogo tak bardzo przypomina Albusowi.

Obudziła się dość późno więc szybko przebrała się i umyła. Z pośpiechem podążyła do Wielkiej Sali na śniadanie, po drodze na kogoś wpadła.

-Syriusz! - Ucieszyła się widząc czarnookiego. - Czego szukasz w lochach?

-Szczęścia, właśnie na mnie wpadło. - Uśmiechnął się w iście huncwocki sposób. - Śpieszysz się gdzieś?

-Na śniadanie, zaspałam. - Spłonęła rumieńcem.

-Śniadanie już się skończyło, teraz trwa Historia Magii. Ale jeśli jesteś głodna to mam na to sposób.

Syriusz zaprowadził ją do piwnic i otworzył ukryte przejście w obrazie. Rozpromieniona zdała sobie sprawę, że są w kuchni. Gdy tylko tam weszli zostali oblężeni przez skrzaty, każdy z nich dawał im coś innego do jedzenia. Ariana zjadła kilka rogaliczków i wypiła herbatę, w przeciwieństwie do Syriusza nie prosiła by upiekli jej tort czekoladowy. Jakże się zdziwiła gdy otrzymał swoje zamówienie. Po kilku minutach musieli jednak już iść, w przeciwieństwie do niego ona miała lekcje, a nie chciała się spóźnić na drugie zajęcia.

Gdy podeszła pod klasę dopadła ją Astoria.

-Gdzie byłaś? Przez ciebie siedziałam sama w ławce. - Oburzyła się.

-Nie byłam na śniadaniu a byłam głodna, poszłam coś zjeść. - Odparła nieporuszona.

-Z tym brunetem? Przystojny jest, ale to był gryfon i w dodatku zdrajca krwi. Naprawdę nie wiem jak możesz przyjaźnić się z Weasly'ami, Potter'em i tą szlamą jak-jaj-tam.

-Z nich moim przyjacielem jest tylko Syriusz Black, dla reszty staram się być uprzejma. W końcu to przyjaciele mojego brata... - Przerwała bo przyszedł Slughorn.

Profesor otworzył im klasę i zaprosił do środka, tą lekcje mieli z gryfonami. Ariana zawsze siedziała w pierwszej ławce, uwielbiała rywalizować z Grenger, zajęła stałe miejsce i rozłożyła ingredencje.

-Dobrze, dziś zajmiemy się eliksirem spokoju. Czy ktoś wie jakie są wymagane składniki? - Ariana o sekundę ubiegła Hermionę. - Proszę panno Dumbledore.

-Dziękuję profesorze, należy przygotować: kamień księżycowy i syrop z ciemiernika czarnego. - Odpowiedziała mimowolnie z satysfakcją zerkając na Hermionę.

-Bardzo dobrze, dziesięć punktów dla Slytherinu! - Ucieszył się Slughorn. - A teraz do roboty, po zakończeniu wlejcie eliksir do próbówek i zostawcie na moim biurku.

Pod koniec lekcji przeszedł się po klasie. Ariana oczywiście skończyła pierwsza mimo iż nie zerknęła ani razu do podręcznika, znała recepturę na pamięć. Slughorn zatrzymał się przy niej.

-Widzę tutaj już jeden wybitny, wiem że nie korzystała pani z książki za co Slytherin zdobywa dodatkowe pięć punktów. - Poklepał ją po ramieniu i poszedł dalej.

Wiedziała że brązowo włosa pała teraz złością, a ją to bawiło. Odłożyła na biurko próbówkę i wyszła z klasy. Ledwo przekroczyła próg, coś piekielnie zaczęło ją palić w pierś. Dotknęła bolącego miejsca i się oparzyła, to odznaka była tak niesamowicie rozgrzana. Za pomocą zaklęcia odpięła ją schowała do kiszeni. Teraz zamiast na transmutacje, pobiegła do łazienki.

Zamknęła się w jednej z kabin i z ulgą stwierdziła, że odznaka ma już normalną temperaturę. Przyjrzała jej się uważnie i zauważyła drobny napis na tyle: "księgi zakazane - Slughorn ci pomorze". Przejechała po nich delikatnie palcem, a litery zniknęły.

-Slughorn ci pomorze... - Mruknęła do siebie. - Już wiem!

Pospiesznie przypięła odznakę i skierowała się z powrotem do sali eliksirów. Gdy tam dotarła profesor zamykał salę na klucz.

-O, Ariana! Zapomniałaś czegoś z klasy? Zaraz zaczną się lekcje.- Zapytał wesoło.

-Nie, mam po prostu do pana pytanie, a właściwie prośbę. - Zaczęła nieśmiało.

-Więc pytaj i zmykaj. - Zaśmiał się serdecznie.

-Czy mógłby mi pan dać pisemne zezwolenie, na wypożyczenie kilku ksiąg z działu ksiąg zakazanych? Potrzebuję ich na dodatkową pracę, to dla mnie bardzo ważne. - Skłamała.

-Cóż, niech będzie. Przyjdź po nie po tej lekcji. A teraz zmykaj na transmutacje.

Ariana podziękowała i pobiegła pod odpowiednią klasę. Przez resztę lekcji myślami była daleko, odebrany pergamin od profesora ciążył jej w kiszeni. Miała wątpliwości. Postępując według jego wskazówek po której stronie stała? Nigdy nie chciała być zła, zabijać, sercem i duszą stała po stronie dobra. Niestety ciekawość i chęć wiedzy ciągnęła ją w jego podłe sidła. Jedyne co ją dobrze izolowało to spotkania z Syriuszem. Kiedy był blisko czuła się lekko, jej wątpliwości ulatywały w górę i nie nękały ją pokusy. Była pewna, że puki Łapa jest blisko niej, nie przejdzie na stronę Voldemorta.

W drodze do biblioteki spotkała właśnie jego. Oczywiście zapomniała o zezwoleniu i o wszystkich planach. Siedział na podłodze oparty o ścianę. Ariana śmiało zajęła miejsce obok niego.

-Czemu siedzisz tu sobie sam? Życie ci się znudziło? - Zażartowała, chłopak lekko się uśmiechnął.

-Nie mam myśli samobójczych, nie martw się. Czekałem tu na ciebie. - Przeszył ją wzrokiem a ona momentalnie oblała się rumieńcem. - Dużo przesiadujesz w bibliotece.

-Tak to przez to, że...

-Nie mów mi. - Przerwał jej. - Gdzie wtedy byłaś? - Zapytał sucho, tak, że aż przeszły ją dreszcze.

-Nie roz...

-Nie kręć. Pytałem się Dumbledore'a, powiedział, że nic nie pamiętasz. Ale ja wiem, że pamiętasz to tak dokładnie jakby to było wczoraj. Dałaś sobą manipulować. - To ostatnie zdanie wypowiedział z pretensją w głosie.

-Znalazłam się w ciemnym pokoju, jedynym światłem był ogień w kominku. - Zaczęła ku jego zdziwieniu. - On tam był, twarz zakrywał mu kaptur...

-Teraz nie jestem pewien czy chcę tego słuchać. Powiedz tylko czy zrobił ci krzywdę i co od ciebie chciał. - Syriusz położył swoją dłoń na jej, przez co oblała się rumieńcem.

-Nic mi się nie stało, a chciał mi dać tylko kilka wskazówek. - Powiedziała poddańczo, wlepiając wzrok w podłogę. - Nie powiesz Albusowi? - Spojrzała na niego błagalnie.

-Nie wiem co jest gorsze, zdradzenie ciebie czy jego...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz